czwartek, 23 sierpnia 2018

Rozdział VII

Rozdział VII
Gwieździsta noc



       Był to piękny kraj, w którym miało się wrażenie, że czas stawał w miejscu. Ludzie współgrali z przyrodą, niektórzy byli nawet jej częścią. W lasach, w morzach, na łące można było usłyszeć wesoło śmiejące się nimfy. Gdzieś w górach wilki urządzały sobie wyścigi by po wygranej nocną porą – już jako ludzie- spędzić czas na zabawie w towarzystwie wampirów. Łowcy bawili się wraz z innymi. Nie było wojen, zamieszek… Nie było tak jak jest teraz... Każdy mógł robić to co chciał, wiązać się z tym kim chciał i mieszkać gdzie chciał. Nie było hierarchii, nie było poniewierania rasami odmiennymi od łowców. Jak się później okazało nie każdy się z tym zgadzał. Gdzieś w Amenyzach, górach położonych na zachód od Cramlet swoją siedzibę miał ruch przeciwko panującemu spokoju. Uważali, że tak wspaniała rasa jak łowcy nie mogą żyć tuż obok innych, według nich gorszych.
        Na niebie świeciły gwiazdy, noc jak każda inna. Pod nogami było czuć już trzęsącą się ziemię- zbiegały się wilki. Wampiry najpierw wyglądając przez okno, a potem delikatnie wystawiając głowę przez drzwi, sprawdzały czy mogą wyjść. Co prawda dopiero długi pobyt na słońcu mógł doprowadzić do ich osłabienia i tak wolały przebywać poza domem w nocy. Choć zdarzali się i tacy, którzy chronili się czarem przed słońcem, to jednak praktykowali to tylko poza ojczystym krajem. Było słuchać śmiech dzieci biegających po wąskich ulicach i ich rodziców wołających ich do domu.

***

        Na brzegu rzeki przebiegającej przez centrum miasta zaczęła zbierać się grupa przyjaciół. Spotykali się w tym miejscu od zawsze. Co wieczór, w tym samym gronie, o tej samej porze, przy ognisku, zapachu pieczonego na ognisku jedzenia i dźwięku otwieranego piwa. Tego dnia jednak Edward nie mógł się w pełni zrelaksować. Krążył wokół znajomych i nasłuchiwał.
        - Wszystko w porządku? - Valentina stanęła przed wilkiem.
        - Coś tu nie gram. - Przerwał tymi słowami beztroską rozmowę, siedzących przy ognisku. - Ktoś jest w górach. I to nie jest kilka osób.
        - Uważasz, że powinniśmy wrócić do domów? - Meggie podniosła się z ziemi, stanęła przy mężczyźnie.
        Edward wygiął usta w dziwnym grymasie. Nic nie odpowiedział.
        - To ja zacznę zbierać ten nasz bałagan. - Valentina sprawnie przystąpiła do działania.
        - Valentina spokojnie. Edward jest przewrażliwiony. - Harry złapał za rękę dziewczynę, która rzuciła się w wir sprzątania.
        Edward skarcił wzrokiem przyjaciela i nagle nadstawił uszu.
        - Sopia zakryj nas w tym momencie!
        Jedna z dziewczyn siedzących przy ognisku wypowiedziała, krótkie zaklęcie, które spowodowało zamknięcie grupy znajomych w połyskującej kopule. Oni widzieli i slyszeli, co jest poza magiczną bańką, ale ich nie było widać i słychać z zewnątrz. Ziemia zaczęła drżeć.
        - Są już blisko.
        - Edwardzie, kto jest blisko? - Meggie zmarszczyła brwi.
       - Ruch przeciwko władzom.
        - To nie śmieszne – Margret skarciła Edwarda.
        Edward tylko spojrzał na męską cześć zebranych. Spojrzeniem nakazał im przybranie postawy gotowej do walki. Oni od razu zrozumienie aluzji. Ziemia drżała coraz mocniej. Kobiety, mimo że zostały otoczone męską częścią grupy również przybrały postawę gotową do walki. Nim się obejrzeli, z gór wybiegły setki postaci. Biegły w głąb miasta. Było słychać krzyki uprzednio beztrosko bawiących się na ulicach mieszkańców. Paraliż, który zajął grupę przyjaciół ustał. Edward wydał polecenie, wspólnie ruszyli do walki. Choć do końca nie wiedzieli, co czeka ich na polu bitwy.

3 komentarze:

  1. Trochę jak utopia.
    Powtórka z rozrywki? Pycha i duma?
    Szkoda, ponieważ będzie więcej zniszczenia niż dobrego.
    Marie Madeleine Lantan
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, zdradzę, że jesteś w błędzie. Zachęcam do obserwowania bloga, bo w następnym rozdziale napewno znajdziesz odpowiedź. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ciekawi mnie twoja utopijna wizja świata, bo nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim jej zarysem (wampiry i wilkołaki żyjące w pokoju z ludźmi).
    Jeśli pozwolisz na małą uwagę: taka długość rozdziału niezbyt współgra z tempem akcji, jakie w nim narzuciłaś. Na przyszłość przydałoby się go trochę rozbudować, tak by czytelnicy mogli lepiej odebrać uczucia i reakcje twoich bohaterów.
    Tak czy inaczej dodaję cię do obserwowanych, bo jestem ciekawa twojego dalszego rozwoju :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Informacyjnie